Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie
  • Strona główna
  • /
  • Aktualności
  • /
  • ZWIĄZEK WALKI ZBROJNEJ – ARMIA KRAJOWA (ZWZ-AK) na lotnisku w Dęblinie w czasie okupacji hitlerowskiej

ZWIĄZEK WALKI ZBROJNEJ – ARMIA KRAJOWA (ZWZ-AK) na lotnisku w Dęblinie w czasie okupacji hitlerowskiej

Data dodania: 11 lutego 2022

14 lutego 1942 roku na podstawie rozkazu naczelnego wodza Polskich Sił Zbrojnych generała Władysława Sikorskiego przemianowano Związek Walki Zbrojnej na Armię Krajową. Jej dowódcą został generał Stefan Grot-Rowecki, który wcześniej był komendantem ZWZ. Najsilniejszą konspiracyjną armię Europy rozwiązano dekretem prezydenta Władysława Raczkiewicza z 8 lutego 1945 roku.

 

Geneza ruchu oporu w rejonie Dęblina.

Przedwojenny Dęblin był siedzibą słynnej Szkoły Orląt, która wykształciła wszechstronnie nowoczesną i patriotyczną kadrę oficerską dla lotnictwa polskiego II Rzeczypospolitej, 15 Pułku Piechoty Wilków, którego sztandar udekorował osobiście Naczelny Wódz Orderem Virtutti Militari, dywizyjnego kursu podchorążych rezerwy 28 Dywizji Piechoty przy 15 PP, 28 Pułku Artylerii Lekkiej w Zajezierzu, 11 Dywizjonu Artylerii Przeciwlotniczej w Stężycy i wojskowych składów amunicji w Stawach, zwanych popularnie ”zbrojownią rzeczypospolitej”. Związane z wojskiem społeczeństwo Dęblina i okolicy przepojone głębokim patriotyzmem dotkliwie przeżyło klęskę wrześniową i od początku okupacji niemieckiej mocno odczuwało potrzebę kontynuowania walki z okupantem w warunkach konspiracji. W tym celu od samego początku gromadziło broń i koncentrowało ją oraz nawiązywało poufne kontakty zarówno z kołami byłych wojskowych, które inspirował kpt. 15 PP. Zygmund Żebracki ps. Żeliwa, oficer inspekcyjny okręgu warszawskiego na teren powiatu garwolińskiego i łukowskiego Służby Zwycięstwu Polski, późniejszy komendant obwodu  garwolińskiego ZWZ, a od lipca 1942 r. komendant obwodu puławskiego AK. Do konspiracji należał również jako przedstawiciel lubelskiego okręgu Służby Zwycięstwu Polski Jan Michalczak, były pracownik Starostwa Powiatowego w Lublinie i działacz przedwojennego Związku Peowiaków, który na przełomie października i listopada 1939 r. zwerbował do organizacji znanego mu z okresu przedwojennego pracownika Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie ppor. Rez. Klemensa Kurzypa, pochodzącego ze Stężycy koło Dęblina i tu zamieszkałego w czasie okupacji, oraz z upoważnienia komendy okręgu SZP w Lublinie zlecił mu zorganizowanie dwóch placówek gminnych SZP w Irenie ( Dęblinie) i w Stężycy, mających tworzyć samodzielny rejon „Dęblin”, podległy ze względu na jego szczególne znaczenie bezpośrednio komendzie okręgu w Lublinie.  Zaczęły się formować pierwsze „piątki”- jedna z orientacją na Lublin, inne na  Garwolin. Tworzące się w Dęblinie i Stężycy placówki „ lubelskie” zdobyły przewagę iw nich ostatecznie skupił się cały tutejszy ruch oporu. Komenda Okręgu SZP w Lublinie  mianowała Klemensa Kurzypa  komendantem dęblińskiego rejonu SZP i zarazem Komendantem Placówki w Stężycy, a podoficera i sołtysa os. Irena Wojciecha Leśko ps. Kostka – komendantem placówki  w Irenie. Z początkiem 1940 r. Służba Zwycięstwu Polski przekształciła się w Związek Walki Zbrojnej (ZWZ), a w lutym  1942 roku ZWZ przyjął nazwę Armii Krajowej

 

ZWZ-AK na terenie Garnizonu Dęblin – Lotnisko.

Równolegle z organizacją w Dęblinie cywilnych struktur ZWZ przystąpiono do tworzenia Oddziału Lotniskowego podporządkowanego pionowo referatowi lotnictwa komendy Okręgu Lubelskiego. Głównymi  organizatorami  byli ppłk. Czesław Marek oraz kpt. pil. Paweł Łaszkiewicz ps. „Rawicz” – w Dęblinie znany jako „Zbigniew”. Po wczesnej śmierci ppłk. Marka faktyczne dowództwo Oddziału przejął st. sierż. pil. Józef Stradomski ps. „Sum”, który mieszkał na Starówce w Irenie. Formalnym dowódcą był kpt. Łaszkiewicz, który utrzymywał kontakty z szefem referatu lotniczego Komendy Okręgu Lubelskiego AK por. pil. rez. Januszem Mościckim ps. „Jacek” oraz z Komendą Główną AK z płk. Adamem Kurowskim ps. „Artur”.(z-ca szefa Wydziału Lotnictwa Oddziału III Komendy Głównej AK).

 

Na lotnisku na co dzień pracą Oddziału kierował chor. Czesław Judejko (przedwojenny instruktor strzelania powietrznego w CWL 1). W ZWZ i AK pełnił funkcję oficera żywnościowego Rejonu Dęblin.

Pod koniec okupacji Oddział Lotniczy „Pekin” liczył około 90 członków konspiracji podzielonych na kilka sekcji:

– obrony przeciwlotniczej – d-ca st. sierż. Tomasz Wołkuski,

– start i ewidencja lotów – d-ca chor. Lisowski,

– straż pożarna – komendant Karol Głowacki ps. „Józef” i strażacy, mieszkańcy Dęblina,

– uzbrojenie – d-ca sierż. Stanisław Chybała   ps. „Wilk” (przed wojną instruktor strzelania i bombardowania w Dziale Nauk). Według relacji Stanisława Chybały zadaniem jego sekcji było zdobywanie broni i amunicji oraz przygotowanie ludzi do zadań bojowych.

 

Udało się ustalić ponad dwadzieścia nazwisk zaprzysiężonych członków Oddziału Lotniczego „Pekin”.

Szczególnie barwną i brawurową postacią był kpt. pil. Paweł Łaszkiewicz ps. „Zbigniew”, pochodzący z Grudziądza, rozpoczynający swą służbę w Korpusie Kadetów nr. 2 w Chełmnie. Odkrył w sobie pasję do lotnictwa, którą rozwijał w Szkole Podchorążych Lotnictwa w Bydgoszczy. Po jej ukończeniu przydzielono go do 220 Dywizjonu Bombowego 1 Pułku Lotniczego, jako oficera technicznego. Idąc szlakiem bojowym jednostki został aresztowany przez sowietów w Włodzimierzu Wołyńskim 21 września 1939 r. Tego samego dnia zbiegł korzystając z zamieszania. Szukając schronienia trafił na  14. Dywizjon Artylerii Konnej ppłk. Żyborskiego. Walczył w ostatniej bitwie polskiej wojny obronnej pod Kockiem wraz z Samodzielną Grupą „Polesie” gen. Franciszka Kleeberga. Po jej kapitulacji dostał się do niewoli niemieckiej. Mając przy sobie zdobyczną torbę medyczną został wzięty za lekarza, co pozwoliło mu zbiec z niewoli jeszcze zanim trafił do obozu. Ukrywając się wszedł w szeregi Służby Zwycięstwu Polski. Po wielomiesięcznej pracy wywiadowczej i dywersyjnej na terenie Radzynia Podlaskiego i Białej Podlaskiej został mianowany komendantem Bazy Lotniczej nr 2 AK w Dęblinie.

Oto, jak wspomina go Halszka Szoldrska, autorka książki „Lotnictwo Podziemia, czyli dzieje Wydziału Lotniczego KG AK”, WKiŁ, Warszawa 1984:

»…Utrzymując łączność z terenem, poznałam wielu dzielnych ludzi, m.in. „Zbyszka”. Pamiętam iż „Jacek” (por. pil. rez. Janusz Mościcki) zagroził mu, że jeśli będzie dalej lekceważył niebezpieczeństwo, to z organizacji wyleci. Chodziło o to, że „Zbyszek” w Dęblinie w polskim mundurze lotniczym po jakiejś akcji, o zmroku jesiennym, gdy gestapo go poszukiwało, przyłączył się do pościgu za sobą, udając Niemca. Tym razem się udało, ale otrzymał zakaz noszenia munduru lotniczego. Później powstała niezawiniona przez niego awantura, wynikająca z przyzwyczajenia do operowania kryptonimami. Otóż pewnego dnia „Zbyszek” do mnie zatelefonował. „Spaliliśmy się w drobiazgi. Profesor, poparzenie III stopnia, ja mam opalone ręce, brwi…”. Powtórzyłam komu trzeba ten alarmujący meldunek. Wśród najbliższych z konspiracji zaniepokojenie. Polecono mi natychmiast wyjaśnić. Nikt nie miał wątpliwości, co oznacza w słowniku konspiracji „spalony”. Montowano środki ostrożności, tłumacząc, że poparzenie III stopnia, to pewnie aresztowanie itd., itd.

Gdy dotarłam do „Zbyszka”, ten najspokojniej mi wyśnił, że to żaden kryptonim, tylko autentyczny pożar w domu na ul. Kieleckiej w Warszawie, gdzie miał skrytkę. Właściciele mieszkania pędzili tam bimber. Wskutek jakiejś nieostrożności powstał pożar: „Zbyszek” właśnie przyjechał z Białej Podlaskiej, gdy pożar sięgał jego skrytki. Miał tam broń i granaty. Zaryzykował – podszedł do oficera pożarnictwa, który kierował gaszeniem i poprosił o pozwolenie wyniesienia rzeczy z jednego pokoju. Porucznik zgodził się. Gdy „Zbyszek” kończył wynosić, nadjechali Niemcy zwabieni wybuchami. Wszystko wyniósł ze skrytki, dokumenty i broń, ale poparzył się. Potem „Zbyszek” postarał się dowiedzieć, czy strażak ten był godny zaufania. Okazało się, że tak samo należał do AK jak i „Zbyszek”«.

W końcu 1944 roku aresztowany przez NKWD trafił do obozu w Diagielewie k. Riazania. Latem 1945 r. udało mu się uciec z tego zesłania. Była to jego trzecia, udana, desperacka próba odzyskania wolności.

Po powrocie do kraju kpt. Łaszkiewicz, awansowany do stopnia majora był – pod swym dawnym pseudonimem „Rawicz” – aż do ujawnienia się wiosną 1947 r., inspektorem należącego do Okręgu Lubelskiego WiN Inspektoratu „Północ”, obejmującego obwody: Biała Podlaska, Radzyń, Łuków i Siedlce.

 

OL „Pekin” tworzyli m.in. sierż. Stanisław Sobczyk ps. „Sieniawa”, st. sierż. Władysław Walczak, plut. Stanisław Kulis, st. sierż. Tomasz Wołkuski, por. obs.. Klimas, st. sierż. Władysław Kiczak, por. pil. Roman Machczyński, por. pil. instruktor Antoni Szymański, plut. Józef Szczęsny, Teofil Czerwiński, Marian Szostakiewicz, plut. Stefan Prokop, sierż. pil. Edmund Jaroszewicz, plut. Bolesław Termer, Piotr Siek, sierż. Marcin Graff ps. „Konarski” (późniejszy komendant V Rejonu WiN Dęblin-Stężyca, w okresie kwiecień-czerwiec 1946 r.), sierż. pil. mechanik Zdzisław Górecki ps. „Płaszczak”, „spalony” na lotnisku uciekł do Oddziału Leśnego por. Jana Targosińskiego ps. „Hektor”, a następnie do OL por. Bolesława Frańczaka ps. „Argil”, gdzie zajmował się organizacją i odbiorem zrzutów lotniczych, oraz inżynierowie zatrudnieni przy odbudowie lotniska por. rez. inż. Goc i inż. Kaszkiewicz.

Stefan Miłosz ps. „Cel”, w trakcie przesłuchania w Urzędzie Bezpieczeństwa w Garwolinie w 1949 roku zeznał: „W 1942 r. zostałam wciągnięty do organizacji O.L. (Oddział Lotniczy) przez Szostakiewicza Mariana, zam. w Irenie, lecz zabarwienia tej organizacji nie znałem. W organizacji tej otrzymałem pseudonim »Miecz«. Prasę do czytania otrzymałem od Szostakiewicza. Organizacja ta miała zadanie przygotować wszystkich fachowców, aby w razie usunięcia się Niemców opanować lotnisko, natomiast podczas pracy prowadzić sabotaż, celem przeszkadzania Niemcom. W organizacji tej byłem do wyzwolenia tutejszych terenów”.

Meldunki cywilnego wywiadu, które gromadził zatrudniony na lotnisku jako urzędnik Stanisław Włodarczyk ps. „Dytko” przekazywał organizatorowi wywiadu wojskowego st. sierż. pilotowi Władysławowi Kiczakowi. Meldunki te wędrowały do Obwodu AK Puławy i równolegle do referatu lotniczego Lubelskiego Okręgu AK.

Wywiad stanu osobowego jednostek lotniczych, sprzętu lotniczego przez cały okres okupacji prowadził Władysław Kiczak. On wraz z Zygmuntem Wawrzyniakiem kontaktował się z wywiadem AK na rejon dębliński jak również z referatem lotniczym Lubelskiego Okręgu AK.

Główne cele postawione przed Oddziałem to wywiad, kontrwywiad, dywersja i przygotowywanie do przejęcia lotniska w czasie powstania zbrojnego, ale także utrzymywanie łączności, przygotowanie zrzutowisk i polowych lotnisk do lądowania samolotów z kurierami z Zachodu.

W planie akcji „Burza” głównym zadaniem OL „Pekin” wraz z dęblińskimi placówkami AK było uratowanie i przejęcie obiektów lotniskowych w momencie wycofania się Niemców. I tak, np. w lipcu 1944 r. podczas zaminowywania obiektów lotniskowych do wysadzenia przez wycofujących się hitlerowców, członkowie ruchu oporu przecięli większość kabli detonacyjnych ratując wiele budynków , m.in. port lotniczy.

 

Tajny lotniskowy „Biuletyn Informacyjny”

Oddział Lotniczy wydawał „Biuletyn Informacyjny”. Większość informacji do biuletynu była dostarczana z nasłuchu radiowego. Bezpośrednim założycielem punktu nasłuchu radiowego był st. sierż. Stanisław Chybała. W jego działalności pomagali mu st. sierż. Władysław Kiczak, Władysław Kisiel i Władysław Chmielewski. Punkt ten mieścił się na wieży ciśnień (dziś obiekt został pozyskany przez Muzeum Sił Powietrznych) Odbiornik umieszczony był za zbiornikami wodnymi, w luce pod kratkami. Niemcy tam chodzili, ani jednemu jednak nie wpadło na myśl, aby tę kratę podnieść i coś tam szukać. Wiadomości z nasłuchu przekazywał do drukarni Stanisław Chybała. Wiadomości były z Londynu i z radiostacji radzieckich. Najczęściej słuchali o godz. 9.00, 15.00 i 21.00. Jako antenę do radia wykorzystywano przewody od dzwonków sygnalizujących, że zbiorniki są puste.

Drukarnia mieściła się u Jana Marcyniaka /członka AK/ na ulicy Warszewskiej  w Dęblinie. W drukarni swojej wykonywał różne zlecenia niemieckie, plakaty, obwieszczenia i druki dokumentów. „Biuletyn informacyjny” wydawał na papierze z przydziału niemieckiego.

Wiadomości z nasłuchu Stanisław Chybała przekazywał Józefowi Stradomskiemu, ten Kazimierzowi Turkiewiczowi (mistrz stolarski, przed wojną pracownik parku lotniczego), który wiadomości te przekazywał Marcyniakowi. Pomagał mu jeszcze ppłk. Czesław Marek, lecz ten został zamordowa­ny w 1943 r. w Oświęcimiu i z Marcyniakiem kontaktował się tylko Turkiewicz. On również zabierał wydrukowany nakład i zanosił Stradomskiemu, a gdy jego nie mógł zastać, oddawał Stanisławowi Włodarczykowi ps. „Dytko”. Od Tur­kiewicza biuletyn brali również przedstawiciele innych placówek i plutonów z całego rejonu dęblińskiego.

Biuletyn miał format A4 i był wydawany w dość dużym nakładzie około 500 egzemplarzy. Ukazywał się przeważnie co dwa tygodnie, czasami raz na miesiąc, zależnie od ważności wiadomości i od możliwości jego wydrukowa­nia. Na lotnisko biuletyn zanosił w ilości kilkudziesięciu sztuk Stanisław Chybała i tam je rozdawał. Rozprzestrzeniany był przez zaprzysiężonych członków OL. Na końcu biuletynu był napis „po przeczytaniu oddaj zaufa­nemu”. Zdarzały się wypadki, że biuletyn podrzucany był Niemcom, oczy­wiście tylko ten, w którym były wiadomości o niepowodzeniach wojsk nie­mieckich, szczególnie na froncie wschodnim. Drukarnia pracowała do koń­ca okupacji, później Marcyniak zlikwidował ją i wyjechał do Warszawy.

 

Podsumowując:  ruch oporu na terenie lotniska, aktywnie działał metodą małego sabotażu (celowe uszkadzanie silników samolotowych, płatowców), wywiad, psucie paliwa, wymontowywanie broni pokładowej  dla okolicznych oddziałów partyzanckich. Wyrok śmierci na Petersenie szefie żandarmerii niemieckiej w Irenie, w dn.15 czerwca 1944 r., wykonał Oddział Lotny AK pod dowództwem Jerzego Jaskulskiego „Zagona” z pistoletów maszynowych MP-40 wykradzionych z magazynu w dzisiejszym Wydziale Lotnictwa LAW. Petersen zginął na drodze Kockiej pod Dęblinem. W przygotowaniu zasadzki pomagał woźnica Tadeusz Marczak, który woził Petersena dorożką, sam będąc zakonspirowanym żołnierzem AK.

 

Zgodnie z wyliczeniem wykonanym przez p. Tadeusza Opiekę, znawcę problematyki historii okupacji niemieckiej w naszym regionie i autora opracowań na ten temat, ok. 500 osób było w różnym stopniu zaangażowanych w działalność konspiracyjną AK, oddziały leśne wysadziły w powietrze 35 pociągów z amunicją i tzw. urlopowych, zlikwidowano ok. 10 zdrajców i konfidentów, dokonano ponad 100 akcji sabotażu m. in. na kolei dęblińskiej.

 

Opracował: dr R. KOZŁOWSKI

Literatura:

  1. Kurzyp, Szkice z dziejów Dęblina, Dęblin 1986 r.
  2. Opieka, konspiracja i ruch oporu na Lotnisku w Dęblinie 1939-1944, wyd. MSP, Dęblinie 2019 r.
  3. Szołdrska, Wydział Lotniczy KG AK, Warszawa 1986 r.
  4. A. Ochmann, Ujawniony, Zabrze 2011 r.

 

Wybór fotografii z archiwum Tadeusza Opieki oraz Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie