- Strona główna
- /
- Aktualności
- /
- W poszukiwaniu „KARASIA z WOJCIESZKOWA"
W poszukiwaniu „KARASIA z WOJCIESZKOWA"
Pod egidą Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie oraz dzięki pozwoleniu urzędu Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków w Lublinie miejsce katastrofy zostało ponownie przeszukane. Wiedzieliśmy, że zdecydowana większość konstrukcji płatowca uległa zębowi czasu, rozbita uderzeniem o ziemię, rozebrana częściowo przez Niemców, a częściowo wykorzystana przez okoliczną ludność podczas i po wojnie. Liczyliśmy jednak na znalezienie reliktów tej tragicznej historii. Spiritus movens tego przedsięwzięcia stanowi dwie osoby, które długo starały się o możliwość ponownej, legalnej! eksploracji tego miejsca. Wojciech Tomaszewski i Adam Sikorski zgłosili się do Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie, żeby poprosić o roztoczenie patronatu oraz wystaranie się o pozwolenie konserwatora na poszukiwania. Udało się to, dzięki zaangażowaniu zastępcy dyrektora Muzeum, Jakub Mitka. Wszyscy spotkaliśmy się w ostatnią sobotę, 14 grudnia, żeby już w terenie ponownie odkrywać historię.
Jednak sami wymienieni nie byliby w stanie przeszukać dokładnie to miejsce. Pracę realizowali Robert Kmieć oraz członkowie Stowarzyszenia „WIZNA 1939” z Dariuszem Szymanowskim na czele, którzy bardzo sprawnie poruszali się eksplorując trudny, grząski teren. Nieocenionym wsparciem byli pracownicy Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie, którzy razem z pasjonatami dziejów lotnictwa pomagali wydobywać oraz oczyszczać znalezione części „Karasia”. Znakomitym źródłem informacji o możliwym zastosowaniu odnalezionych szczątków byli wspomniany już Wojciech Tomaszewski – na codzień pilot PLL LOT oraz Piotr Michalski z Fundacji Historycznej Lotnictwa Polskiego. Cała akcja była prowadzona w dość trudnych warunkach atmosferycznych – lodowaty wiatr mroził ręce tych, którzy wodą obmywali nieźle zachowane w torfowej ziemi części. Dziękujemy również okolicznym mieszkańcom – Panom Józefowi i Stanisławowi, którzy byli ważnymi źródłami informacji, a także Panu Arkadiuszowi, który pomógł swoją pracą na minikoparce, ryzykując jej utopienie w bagnie!
Efekty poszukiwań… Ktoś by rzekł, że to kupa złomu. Są to jednak relikty wojny obronnej Polski we wrześniu 1939 roku oraz szczątki będące niemal relikwiami polskiego lotnictwa wojskowego. Nie dziwiły więc podniecone głosy poszukiwaczy, którzy tego dnia przeczesywali podmokły zagajnik w Marianowie. Mimo lodowatego wiatru wszyscy byli rozgrzani odnalezionymi „skarbami”, a muzealnicy którzy zabrali je do Dęblina perspektywą ich późniejszej ekspozycji w Muzeum Sił Powietrznych. Żeby jednak do tego doprowadzić konieczne będzie oczyszczenie, konserwacja oraz opisanie znalezisk, co wymaga jeszcze więcej pracy niż sama eksploracja i wydobycie, których byliśmy uczestnikami w ten grudniowy dzień.
Wśród artefaktów znajdują się między innymi: fragment owiewki kabiny z doskonale zachowaną pleksą, z której była wykonana; tabliczka z kabiny pilota z wybitą sekwencją rozruchu, czy część zbiornika wariometru, który był produkowany przez niemiecką Askania – interesująca jest tabliczka znamionowa w języku niemieckim. Przed nami etap konserwacji oraz opisu artefaktów, po których mamy nadzieję, wyeksponować znalezione części już w formie muzealnych eksponatów.