- Strona główna
- /
- Aktualności
- /
- Historia powstania poligonu w Bonowie dla Centrum Wyszkolenia Oficerów Lotnictwa w Dęblinie
Historia powstania poligonu w Bonowie dla Centrum Wyszkolenia Oficerów Lotnictwa w Dęblinie
Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie prowadzi nowy projekt, którego celem jest oznakowanie i upamiętnienie w formie tablic edukacyjnych obiektów wchodzących w skład przedwojennego Dęblińskiego Węzła Lotnisk. Poza kilkoma lotniskami szkolnymi i lądowiskami, interesującym miejscem był poligon utworzony między innymi na gruntach wsi Bonów. Efektem współpracy Muzeum Sił Powietrznych i Nadleśnictwa Puławy, będzie tablica informacyjna dotycząca poligonu w Bonowie, zostanie ona ustawiona na terenach byłej wsi Bonów. Poniższy artykuł jest w tym momencie najszerszym opracowaniem pierwszego poligonu lotniczego dla „Szkoły Orląt”.
W okresie międzywojennym, gdy granice państwa polskiego rozciągały się daleko na wschód, Dęblin znajdował się w centrum Polski i był ważnym węzłem komunikacyjnym, z linią kolejową i mostami na Wiśle i Wieprzu. W pobliżu miasta i w samym Dęblinie stacjonowały rożne jednostki wojskowe. Początek szkolnictwa lotniczego w tym miejscu to lata 20. XX wieku. Przez krótki czas w 1920 roku w Dęblinie mieściła się Francuska Szkoła Pilotów. W kolejnych latach trwały przygotowania do utworzenia w Dęblinie dużego lotniska, które miało się stać siedzibą szkoły lotniczej. Planowano, iż będzie tu działać Oficerska Szkoła Lotnictwa, która powstała 1 listopada 1925 roku w Grudziądzu. W tym czasie dębliński ośrodek był jeszcze w rozbudowie [1]. Przeniesienie OSL do Dęblina nastąpiło w 1927 roku.
Jeszcze przed przybyciem szkoły do Dęblina rozpoczęto poszukiwania lotnisk zapasowych. Oficerowie lotnictwa oraz Wojskowego Instytutu Geograficznego zbadali warunki atmosferyczne i ukształtowanie terenu w okolicznych miejscowościach. Zachował się dokument z 1926 roku, na którym zaznaczono granice dwóch małych lotnisk w pobliżu majątku Borowina, znajdującego się w odległości około 7 km od Dęblina w kierunku południowym [2]. Ostatecznie w 1937 roku powstało jedno większe lotnisko szkolne, położone na gruntach należących do wsi Borowina i Gołąb. Prawdopodobnie również w latach 20. XX wieku poszukiwano odpowiedniego miejsca dla poligonu.
„Szkoła Orląt” rozwijała się i stała się lotniczą stolicą przedwojennej Polski. W 1928 roku Oficerska Szkoła Lotnictwa została przemianowana na Szkołę Podchorążych Lotnictwa, a rok później w Dęblinie zostało utworzone Centrum Wyszkolenia Oficerów Lotnictwa. W 1937 roku zmieniono nazwę z Centrum Wyszkolenia Oficerów Lotnictwa w Dęblinie na Centrum Wyszkolenia Lotnictwa nr 1 (CWL nr 1). Dęblińskie centrum lotnicze składało się z lotniska garnizonowego w Dęblinie, lotnisk szkolnych we wspomnianej już Borowinie-Gołębiu, Zajezierzu, Ułężu i Podlodowie oraz lotnisk polowych (lądowisk) w Klikawie w pobliżu Góry Puławskiej i w Żyrzynie, a także z lądowiska i poligonu w Bonowie. Do Centrum Wyszkolenia Lotnictwa nr 1 należały szkoły: Szkoła Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie, Szkoła Podchorążych Rezerwy Lotnictwa w Radomiu oraz, od marca 1939 roku, Szkoła Pilotażu w Ułężu.
Wyszkolenie lotnicze polegało na nauce latania oraz wyszkoleniu obserwatorów na różnych typach samolotów: pilotaż początkowy odbywał się na samolotach RWD-8 (w Radomiu RWD-8 i Bartel BM-4), pilotaż podstawowy – na PWS-14, PWS-16, PWS-16 bis i PWS-26 (w Radomiu także na Bartel BM-5), pilotaż wyższy w grupie liniowej na PZL.23 Karaś, a w grupie myśliwskiej na PWS-10, PZL P.7 i PZL P.11. W 1938 roku szkolenie początkowe podchorążych XIII promocji odbywało się na lotnisku w Ułężu, natomiast loty na samolotach przejściowych były prowadzone w Zajezierzu, Borowinie-Gołębiu, Dęblinie. W marcu 1939 roku przybyła do Ułęża Szkoła Pilotażu z Grudziądza, która weszła w skład CWL nr 1, i od tej chwili nie prowadzono już tam szkolenia podstawowego, tylko naukę wyższego pilotażu dla podchorążych zakwalifikowanych do grupy myśliwskiej. W 1939 roku infrastruktura na lotniskach szkolnych CWL nr 1 wciąż była rozbudowywana.
Powstanie poligonu i lądowiska w Bonowie
Obsługę różnych typów broni i umiejętność trafiania do celu podchorążowie SPL ćwiczyli na strzelnicy ziemnej znajdującej się w dawnym forcie w Dęblinie [3]. W latach 1937-1939 lotnicy „Szkoły Orląt” odbywali szkolenie z użyciem ostrej amunicji na poligonie wojskowym utworzonym na terenach wsi Bonów.
W tym roku mija 255. rocznica powstania Bonowa [4]. Osada została ulokowana na gruntach starostwa niegrodowego Gołąb, należącego do dóbr królewskich i istniejącego od połowy XVI wieku do lat 40. XIX wieku na terenie między Wisłą a Wieprzem. Bonów był ostatnią wsią, która została założona w tym starostwie. Osady wchodzące w skład tej dzierżawy: Gołąb, Skoki, Bałtów, Wólka Gołębska powstały w średniowieczu, a wieś Nieciecz, również należąca do starostwa, w XVI wieku. Nazwa miejscowości prawdopodobnie pochodzi od imienia psa Bonusia, którego właścicielką była starościna gołębska, Katarzyna z Zamojskich Mniszchowa, wdowa po podkomorzym Wielkiego Księstwa Litewskiego, Janie Karolu Mniszchu. Według legendy przekazanej przez Annę Nakwaskę, córkę Stanisława Kostki Krajewskiego, późniejszego dzierżawcy dóbr gołębskich, piesek został pochowany na piaszczystych wzgórzach w pobliżu Bonowa [5].
Ponieważ żyzne ziemie w starostwie gołębskim były już od dawna zajęte, Bonów zbudowano na gruntach mniej urodzajnych i z daleka od ważniejszych szlaków. W XVIII wieku w Bonowie mieszkało 18 gospodarzy [6] i działa karczma prowadzona przez Żyda. Wieś stopniowo rozwijała się. W 1791 roku w Gołębiu i Bonowie przeprowadzono manewry wojskowe dywizji małopolskiej pod dowództwem gen. lejtn. ks. Ludwika Wirtemberskiego (były to jedne z trzech wielkich manewrów na ziemiach polskich, manewry dywizji ukraińskiej obyły się pod Bracławiem, a manewry dla wojska litewskiego pod Mińskiem) [7]. Bonów istniał przez 170 lat.
Mieszkańcy Bonowa nie zgodzili się na dobrowolną sprzedaż swoich działek na potrzeby wojska, dlatego wdrożenie postępowania wywłaszczeniowego było konieczne. Wieś została wysiedlona w latach 1936-1937. Znajdowały się tu 63 domostwa, w których mieszkało 330 osób, było sześć studni, funkcjonowała szkoła (w mieszkaniu Franciszka Wydry), działały dwa sklepiki, karczma, tartak, stolarnie. Ziemia, jaką uprawiali gospodarze, była piaszczysta i mało urodzajna. Mieszkańcy liczyli na to, że wysiedlenie i przeprowadzka będą dla nich wybawieniem z biedy [8].
W styczniu 1935 roku rozpoczęło się wywłaszczenie Bonowa. Proces ten był skomplikowany. W dokumencie wystosowanym przez Dowództwo Okręgu Korpusu nr 1 do Wojewody Lubelskiego decyzję wywłaszczenia tłumaczono w następujący sposób: „Grunta wsi Bonów są potrzebne na cele obrony państwa z przeznaczeniem na poligon bombardjerski dla Centrum Wyszkolenia Oficerów Lotnictwa w Dęblinie” [9].
Wywłaszczenie miało polegać na całkowitym wykupie gruntów. Ponadto dodano, że jest to pierwsza faza wywłaszczenia gruntów pod poligon wojskowy. Dla zilustrowania całości załączono szkic procesu, który miał być realizowany w latach następnych [10].
Od tego czasu rozpoczął się żmudny proces wywłaszczenia, którego początkiem było dokładne oszacowanie majątków gospodarzy z Bonowa. Mierniczy przysięgły, Stanisław Adurowicz, sporządził plan gruntów wsi Bonów.
Do Bonowa kilkakrotnie przyjeżdżała komisja z Urzędu Wojewódzkiego w Lublinie, zadaniem której było ustalenie hipoteki oraz wykonanie planów wszystkich gruntów. Zadaniem tej komisji było również zakwalifikowanie gruntów uprawnych, łąk, lasów, itd. do klas, od których zależała cena odszkodowania. Plan klasyfikacyjny gruntów wsi Bonów został sporządzony przez mierniczego przysięgłego Antoniego Piotrowskiego. Plan ten został załączony do protokołu Komisji Szacunkowej z 23 czerwca 1935 roku.
Mieszkańcy wsi odwoływali się do zapisów pomiarowych. Powierzchnia całości wywłaszczonych gruntów wynosiła 680 ha 4464 m² i oszacowano ją następująco: grunta na kwotę 364.150 zł i 52 gr, drzewostan na 154.501 zł i 49 gr, zabudowania na 175.534 zł i 20 gr. Sprawa wywłaszczenia wszystkich mieszkańców Bonowa toczyła się przez dwa lata. W 1936 roku 39 domostw z Bonowa przeniosło się w okolice Siostrzytowa powiatu lubelskiego. Mieszkańcy Bonowa, którzy pozostali jeszcze na terenie wsi, wystąpili z prośbą o dodatkowe odszkodowanie, argumentując je tym, że cena gruntów wzrosła od 1935 roku, czyli od początku procesu wywłaszczenia. Prośba została odrzucona, ponieważ byłaby krzywdząca wobec już wysiedlonych mieszkańców wsi [11]. Ostatecznie pozostali gospodarze z Bonowa opuścili wieś w 1937 roku, większość z nich osiedliła się w rejonie Bychawy, jedna rodzina osiedliła się w Warszawie, a rodzina żydowska i rodzina nosząca nazwisko Kozak w Gołębiu [12]. Mieszkańcy wsi złożyli własnoręczne podpisy pod wykazem doręczonych orzeczeń o wywłaszczeniu i ustaleniu odszkodowania [13]. W tym roku mija 85. rocznica wysiedlenia ostatnich gospodarzy z Bonowa.
Teren poligonu był systematycznie poszerzany o działki graniczące z nim i należące do gospodarzy z okolicznych wsi. W 1936 roku teren poligonu powiększył się o uroczysko Skoki należące do Nadleśnictwa Puławy. W 1938 roku do terenu poligonu przyłączono działki należące do mieszkańców wsi:
- Borysów (27 działek o łącznej powierzchni około 29 ha i należących do 82 osób, mieszkańcy wsi Borysów, jako jedyni z wszystkich wywłaszczonych gospodarzy, których grunta zostały przeznaczone pod poligon, nie złożyli podpisów pod Orzeczeniem o wywłaszczeniu i ustaleniu odszkodowania [14]),
- Bałtów (53 działki o łącznej wielkości ok. 84 ha w zamian za drzewostan [15]),
- Żyrzyn (grunta 52 gospodarzy z kolonii Żyrzyn oraz niektóre grunta z majątku Żyrzyn, w tym staw Piskory – obecnie znajduje się tu Rezerwat Piskory),
- Skoki (działki 14 gospodarzy o łącznej powierzchni około 117 ha [16]),
- Gołąb (20 działek o łącznej powierzchni około 8 ha i należących do 31 gospodarzy [17]).
W 1938 roku niektóre grunta miejscowości Niebrzegów oraz Nieciecz i Obłapy, położonych nad Wieprzem, zostały wywłaszczone pod poligon, ale w sposób bardzo niekorzystny dla mieszkańców, ponieważ poligon rozszerzony o grunta tych wsi, odcinał gospodarzy od ważnych szlaków i utrudniał im dojazd nie tylko do innych pól, ale również do gminy, powiatu, kościoła i cmentarza, pozostawiając im jedynie przeprawę przez rzekę. Drewniany most na Wieprzu w Bobrownikach został wybudowany dopiero w 1941 roku.
W protokole spisanym 13 marca 1939 roku w Komendzie Centrum Wyszkolenia Lotnictwa nr 1 w Dęblinie w sprawie zaopiniowania o konieczności wykupu jeszcze około 350 ha części gruntów wsi Niebrzegów, Obłapy, Nieciecz i osady Bobrowniki, czytamy:
Komisja (…) po dokładnym zapoznaniu się z całokształtem sprawy, zbadała przygotowane plany i mapy i zapoznała się z terenem, po czym przedstawiciele władz administracji ogólnej stwierdzili, że całkowite wykupienie pozostałych gruntów włącznie z budynkami wsi Nieciecz, Niebrzegów, Obłapy i częściowo osady Bobrowniki, jest konieczne z uwagi na bezpieczeństwo ludności oraz utrzymanie w dojazdach, ponieważ wskutek powstania poligonu, ludność wymienionych wsi, będzie całkowici odcięta od parafii, gminy i powiatu i będzie pozbawiona dojazdów do rynków zbytu i reszty pól. Przedstawiciele władz wojskowych stwierdzili, że ze względów wojskowych nabycie omawianych gruntów jest konieczne z uwagi na racjonalne wykorzystanie obecnego poligonu przy obecnie dużym nasileniu wyszkolenia oraz na konieczność stworzenia warunków bezpieczeństwa dla ludności cywilnej [18].
Pod dokumentem podpisy złożyli m.in. w imieniu komendanta CWL nr 1, kpt. obs. Franciszek Fugiel (w czasie wojny należał do 301 DB i zginął w 1942 roku) oraz w imieniu Dowództwa Lotnictwa, kpt. obs. Adam Olszewski (w czasie wojny walczył w 315 DM).
W lipcu 1939 roku Dowództwo Okręgu Korpusu nr 1 w piśmie do wojewody lubelskiego wystąpiło o całkowite wywłaszczenie wsi Niebrzegów, Obłapy i Nieciecz, zaznaczając, iż z powodu braku odpowiednich kredytów w bieżącym okresie budżetowym, będzie mogło nastąpić wywłaszczenie tylko 1/3 powierzeni tych gruntów, reszta będzie mogła być wywłaszczona w pierwszej połowie 1940 roku. Zaznaczono, że dodatkowe plany i wnioski wywłaszczeniowe zostaną przedstawione we wrześniu 1939 roku [19].
Plany budowy poligonu wojskowego dla „Szkoły Orląt” z 1935 roku nie zostały w pełni zrealizowane, ponieważ z powodu wybuchu wojny, proces wywłaszczenia wszystkich planowanych gruntów pod jego budowę, nie został zakończony. Pomimo to część została uruchomiona i oddana do dyspozycji lotnictwa.
Poligon w Bonowie we wspomnieniach podchorążych
Ćwiczeniem, wykonywanym nad lotniskami szkolnymi i przygotowującym do strzelania ostrą amunicją na poligonie, było strzelanie do papierowych spadochroników obciążonych woreczkami z ziemią. Podchorąży pilot na wysokości około 2000 m wyrzucał z kabiny taki spadochronik. Musiał go wzrokowo śledzić, ponieważ za zgubienie groziła „dwója”. Jeśli spadochronik nie został zgubiony, należało traktować go jako cel i strzelać do niego z karabinu foto. Należało się spieszyć, ponieważ spadochronik opadał bardzo szybko, a można go było atakować tylko do wysokości 1000 metrów [20]. Był to trening szczególnie lubiany i obserwowany przez dzieci mieszkające w pobliżu lotnisk szkolnych CWL nr 1.
Samoloty z CWL nr 1 w Dęblinie, na których odbywały się ćwiczenia na poligonie w Bonowie to: PZL P.7, PWS-26, Potez XXV, Breguet XIX oraz PZL.23 Karaś.
We wspomnieniach Czyż mogli dać więcej?Dzieje 13 promocji Szkoły Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie znajduje się wzmianka na temat poligonu w Bonowie:
Strzelanie do celów naziemnych lub do holowanego rękawa w powietrzu odbywało się na samolocie typu Potez XXV lub Breguet XIX. Każdy strzelec dla odróżnienia trafień używał innego koloru amunicji. Instruktorami byli por. obs. [Franciszek] Fugiel i por. obs. [Tomasz] Lubieszko. Naukę praktycznego bombardowania prowadzono także na samolotach typu Potez XXV i Breguet XIX, czasami na Karasiu. System bombardowania był raczej prymitywny ze względu na brak bomb ćwiczebnych, używano po porostu worków z piaskiem. Poligonem były tereny położone na południe od rzeki Wieprz. Instruktorem był por. obs. D. Mackiewicz [21].
Por. obs. Dymitr Kazimierz Mackiewicz był wykładowcą instruktorem bombardowania w Dyrekcji Nauk Szkoły Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie i dowódcą II plutonu Eskadry Ćwiczebnej Obserwatorów w 1939 roku, został zamordowany w Charkowie.
Jedno z ćwiczeń na tym poligonie latem 1939 roku zostało opisane przez ucznia pilotażu na PWS-26 Tadeusza Wierzbowskiego:
Mieliśmy obfity program ćwiczeń na PWS-ach. Pod koniec kursu jednym z nich było ostre strzelanie do celu na ziemi z karabinu maszynowego strzelającego przez śmigło. Cel to był duży kwadrat czy prostokąt na ziemi, na którym piasek był wyrównany i pociski, które trafiły, zostawiały ślad uderzeń. Wiadomo było, ile amunicji załadowano do karabinu i jak się policzyło dziury w ziemi, można było wymiarkować, kto był dobrym strzelcem. Strzelanie było z lotu nurkowego. No i oczywiście, im bardziej pionowo i bliżej ziemi się strzelało, tym lepsze były wyniki [22].
Wypadek pilota bułgarskiego na poligonie w Bonowie
Po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku Polska nawiązała stosunki dyplomatyczne z Królestwem Bułgarii, w późniejszych latach została nawiązana współpraca między tymi państwami w dziedzinie lotnictwa wojskowego. Bułgaria podpisała z Polską umowę dotyczącą zakupienia polskich samolotów: myśliwskiego PZL P.24 oraz rozpoznawczo-bombowego PZL. 43. Umowa przewidywała także przeszkolenie lotników bułgarskich tak, aby mogli pilotować zakupione w Polsce maszyny. Przeszkolenie to zostało zorganizowane w trzech turnusach. Pierwsza grupa dziesięciu pilotów i pięciu mechaników szkoliła się w 4 Pułku Lotniczym w Toruniu w okresie od sierpnia do listopada 1936 roku. Druga grupa, licząca 15 pilotów, przebywała w Polsce od czerwca do listopada 1938 roku i szkoliła się w Rumii, Toruniu i Dęblinie. Ostatnia grupa, składająca się także z 15 pilotów, przybyła do Polski na początku lipca 1939 roku i szkoliła się w Dęblinie oraz na lotnisku w Borowinie-Gołębiu. Ta ostatnia grupa nie zdążyła ukończyć szkolenia z powodu wybuchu wojny.
Tadeusz Wierzbowski wspominał, że równolegle z kursem jego rocznika, w Borowinie-Gołębiu w 1939 roku szkoliła się grupa ośmiu lub dziesięciu pilotów bułgarskich, którzy prawdopodobnie mieszkali w kasynie oficerskim w Dęblinie i dlatego kursanci XIV „promocji” rzadko się z nimi widywali [23]. W rzeczywistości grupa bułgarskich lotników była liczniejsza i składała się z 15 osób. Zachowały się wspomnienia jednego ze szkolących się w Polsce Bułgarów – Petyra (Petera) Manolewa. Przeszkolenie w Polsce Manolew zapamiętał następująco:
Ponownie w Polsce znalazłem się w grupie 15 pilotów, wszyscy byliśmy oficerami: trzech z 55-tej promocji – podporucznicy Georgi Aładżow, Cenjo Kolew i Paweł Pawłow i dwunastu z 58-mej promocji – podporucznicy Iwan Rusew, Piotr Dimow, Iwan Bojadżijew, Hristo Pazwantow, Konstantin Konstantinow, Władimir Skrinski, Petko Kukłow, Mładen Gawriłow, Wasil Mateew, Zachari Perniklijski, Wasil Wełczew i moja skromna osoba. W ciągu 10 miesięcy (od 9 lipca 1939 do 10 czerwca 1940 roku) mieliśmy zostać przeszkoleni na pilotów samolotów myśliwskich, instruktorów i dowódców pododdziałów lotnictwa wojskowego Bułgarii. Dnia 8 lipca 1939 roku przybyliśmy do Dęblina, do wojskowej szkoły lotniczej. Wokół niego znajdowało się kilka lotnisk, na których była szkolona kadra polskiego lotnictwa wojskowego. Zostaliśmy wysłani na lotnisko w Borowinie (…). Tam mieliśmy przejść określony program: opanowanie doskonałego, przejściowego samolotu PWS-26 z instruktorem i samodzielnie, opanowanie wszystkich figur wyższegopilotażu (looping, immelman, szybka i powolna beczka, skręty przez plecy,skręty przez skrzydło, zwyczajny korkociąg i piruet), wiązanki figur, loty grupowew parze i trójkowym kluczu, strzelanie z fotokarabinu maszynowego w powietrzudo spadochronów i holowanego za samolotem rękawa, loty na przyrządy, strzelaniebojowe do holowanego za samolotem rękawa ido celównaziemnych i przejście namyśliwiec PZL P.11, na którym wszystko trzeba było powtórzyć od początku.
Praca z instruktorami przebiegała gładko, więc bardzo szybko wszyscy zostaliśmy dopuszczeni do samodzielnych lotów. Zaczęliśmy ćwiczenia w powietrzu figur wyższego pilotażu z instruktorem i ich doskonalenie w lotach samodzielnych. Przy wykonywaniu wiązanek figur instruktorzy byli bardzo pedantyczni w wymaganiu precyzji, całkowitej dokładności i kolejności całego ćwiczenia. Na początku, podczas lotów w grupie wydawało się nam, że to prowadzący samolot tańczy, a nie nasze. Strzelanie z fotokarabinu maszynowego do wyrzucanego spadochronu dla niektórych z nas było prawdziwym koszmarem. Zamiast zbliżyć się na dystans strzelania z fotokarabinu, zataczaliśmy zwariowane koła wokół malutkiego celu. Latanie na przyrządy z instruktorem pod „kloszem” (w zasłoniętej kabinie) wydawało nam się bardzo trudnym, dopóki nie opanowaliśmy „gry” w kulkę i strzałkę sztucznego horyzontu podczas normalnego lotu, w skręcie, podczas wznoszenia i nurkowania, a także podczas podchodzenia do lądowania.
Jedyny wypadek przydarzył się podczas strzelania do naziemnego celu o wymiarach trzy na trzy metry porucznikowi Cenjo Kolewowi. W swoim uporze po drugim podejściu do ataku nad cel, porucznik Kolew postanowił za wszelką cenę wsadzić w cel wszystkie, pozostałe w magazynkach pociski. Skierował samolot w kierunku celu, nabrał dużej prędkości i otworzył ogień z bardzo bliskiej odległości, po czym zderzył się z nim, na naszych osłupiałych oczach. Samolot został rozbity. Ku naszej wielkiej radości i zdumieniu, porucznik Kolew przeżył wypadek, został wyciągnięty z wraku rozbitego samolotu i przewieziony do szpitala w Warszawie. Pięć lat później, ten śmiały bułgarski lotnik jako dowódca dywizjonu szturmowego, uzbrojonego w samoloty Avia B-534 „Sokół”, wykonał dziesiątki lotów bojowych przeciwko Niemcom jesienią 1944 roku. Do końca sierpnia 1939 roku wylataliśmy po 38 godzin, wykonując 177 lądowań. Przed nami było najważniejsze zadanie – opanowanie lotu na PZL P.11. Lecz sytuacja międzynarodowa z każdym dniem stawała się coraz bardziej napięta. Obserwowaliśmy to z zaniepokojenia naszych polskich instruktorów. Wiedzieliśmy doskonale, że Polacy są bohaterskim narodem i prawdziwymi patriotami, którzy śmiało będą bronić niepodległości swojej Ojczyzny. Wiele nadziei pokładali w swoich sojusznikach, uważając, że Anglia i Francja nie opuszczą ich i okażą skuteczną i szybką pomoc w nadciągającej wojnie. Ale wszystko miało inny przebieg. 30 sierpnia 1939 roku zrozumieliśmy, że wojna między Niemcami i Polską to sprawa nie dni, lecz godzin. Nadszedł rozkaz zaprzestania wszelkich lotów [24].
Porucznik Kolew został zapamiętany przez polskich lotników, „jako bardzo ostry i gorliwy. Chciał wszystko robić jak najlepiej, aby dać przykład swoim podwładnym”[25]. Strzelając z lotu nurkowego, za późno lub zbyt gwałtownie wyciągnął maszynę z nurkowania i „znalazł się tak blisko drzew i krzaków, że zostawił tam część samolotu. Sam jakoś ocalał” [26]. Szkolenie pilotów z Bułgarii zostało przerwane 1 września 1939 roku, Bułgarzy otrzymali rozkaz opuszczenia terytorium Polski. Wrócili do swojego kraju pociągiem przez Rumunię [27].
W czasie II wojny światowej poligon w Bonowie był wykorzystywany przez Niemców, którzy prowadzili na nim elementy szkolenia lotniczego. Po wojnie poligon wrócił do dęblińskiej szkoły i był użytkowany do lat 50. XX wieku. Prowadzono tu szkolenie m.in. na samolotach Po-2 („kukuruźnik”) i polskiej wersji tych maszyn, CSS-13. Samolot miał sześć zamków bombowych do podwieszeń, karabin maszynowy dla strzelca w tylnej kabinie i celownik w postaci okienka w dolnym prawym skrzydle. Po-2 i CSS-13 były ostatnimi samolotami, na których odbywały się treningi na tym poligonie. Szkolenie obejmowało strzelanie do celów naziemnych oraz bombardowanie zarówno w dzień jak i w nocy [28].
Dziś teren Bonowa jest porośnięty lasem, znajdują się tu pamiątki i po dawnej wsi, i poligonie. Można zobaczyć metalowe tabliczki, które informują o tym, kto mieszkał na tej ziemi przed wojną. Wciąż widoczne są leje po bombach ćwiczebnych oraz elementy mocowań betonowych płyt, które pełniły funkcję celów naziemnych.
Przez wiele lat nikt z wysiedlonych gospodarzy nie mógł zobaczyć miejsca swojego urodzenia, ponieważ teren poligonu nie był dostępny dla cywilów. Dopiero, gdy w latach 1959-1960 Ministerstwo Obrony Narodowej przekazało tereny poligonu Ministerstwu Rolnictwa i Leśnictwa, dawni mieszkańcy zaczęli tu przyjeżdżać [29]. Miejscem tym opiekuje się potomek bonowskiego rodu, pan Tomasz Kozak z Gołębia. W 60. rocznicę wysiedlenia, w tak zwanym Starym Bonowie, została ustawiona maryjna kapliczka, obecnie widnieją na niej tablice z nazwiskami wysiedlonych mieszkańców. Miejsce to wciąż jest odwiedzane przez kolejne pokolenia bonowskich rodzin.
Opracowała Małgorzata Daniłko,
archiwista Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie
[Tekst ukazał się w publikacji Zazwyczaj dzieją się tam fascynujące rzeczy. Materiały zebrane i przygotowane z okazji konferencji popularnonaukowej poświęconej przeszłości lotnictwa z cyklu „Historia Skrzydłami Malowana” Koszalin 3-4 czerwca 2022 roku].
opisy fotografii:
Archiwum Państwowe w Lublinie, Urząd Wojewódzki Lubelski nr 35/403/0, Sprawa wywłaszczenia gruntów we wsi Bonów gm. Gołąb pod poligon wojskowy, Plan gruntów wsi Bonów, sygn. 401
Formacja srebrnych samolotów PWS-26 nr 21, 26 i 13 z godłem SPL w locie w okolicach Dęblina, fotografia pochodzi ze zbiorów Stanisława Sierpińskiego, archiwum Muzeum Sił Powietrznych, MSP/AN/426/17.
Samolot PZL P. 7, fotografia pochodzi ze zbiorów Michała Drzazgi (Donaldsona), archiwum Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie, sygn. MSP/A/1215.
Kpt. obs. Franciszek Fugiel, w czasie II wojny światowej należał do 301 DB. W 1942 roku zaginął podczas lotu bojowego samolotem Vickers Wellington IV nr Z1377 GR-F, prawdopodobnie maszyna, na pokładzie której znajdowała się sześcioosobowa załoga, została zestrzelona do morza, fotografia z archiwum Fundacji Historycznej Lotnictwa Polskiego.
Por. obs. Dymitr Kazimierz Mackiewicz (1908-1940), instruktor bombardowania z SPL, fotografia z archiwum Fundacji Historycznej Lotnictwa Polskiego.
Archiwum Państwowe w Lublinie, Spuścizna Mikołaja Spóza nr 35/2618/0, Fotografia poligonu w Bonowie, lata 1950-1951, sygn. 5/21/0000.
Przypisy:
[1] Zob. Jan Celek, Skrzydlata Szkoła. Dęblińska Szkoła Lotnicza w latach 1925-1939 i wojenne losy jej wychowanków, Poznań 2000, s. 83.
[2] Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie (dalej MSP), Plan sytuacyjny terenu pod lotniska zapasowe w Borowinie dla Oficerskiej Szkoły Lotnictwa w Dęblinie rysowany ręcznie, sygn. MSP/A/931.
[3] Szereg zdjęć ze szkolenia praktycznego na tej strzelnicy znajduje się w albumie Macieja Socharskiego z lat 1935-1936, archiwum Muzeum Sił Powietrznych, sygn. MSP/A/1109/1-129.
[4] To wieś nowo w gruntach Starostwa Gołąbskiego osadzona ma pola piaszczyste. Poddani w niej mieszkający żadnej jeszcze powinności nie odbywają, lubo im czas wolności trzyletni onym wyszedł, nie masz jednak ustanowienia, jakie powinności czynić mają. Zob. Archiwum Główne Akt Dawnych (dalej AGAD), Archiwum Skarbu Koronnego, seria 11 ASK LVI – Inwentarz Starostw, Inwentarz starostwa gołąbskiego. Województwo lubelskie, sygn. 75, s. 27.
[5] Zob. Wyjątki z pamiętników współczesnych, Gołąb, „Gazeta Warszawska” 1852, nr 200, s. 7.
[6] W 1771 roku w Bonowie mieszkało 18 rodzin, wśród nich dominowało nazwisko Maj. Na podstawie zachowanych aktów zgonów pierwszych mieszkańców Bonowa, wiadomo, że wieś była zakładana przy pomocy doświadczonych gospodarzy w wieku 30-40 lat, pochodzących ze starostwa gołębskiego i parafii Gołąb, a szczególnie z miejscowości: Gołąb, Bałtów, Wólka Gołębska, potwierdza to fakt, że na przełomie XVIII-XIX wieku w Bonowie przeważały nazwiska charakterystyczne dla tych wiosek: Antoniak, Kamola, Matysiak, Maj, Capała, Dunia, Kopeć, Teper. W Bonowie pojawiły się też nowe nazwiska: Majcher, Pączek, Sołtysiak, świadczą one o ludności napływowej, ale przybywającej tu tylko w pierwszych latach istnienia wsi. Zob. Gołąb nad Wisłą, http://golabnadwisla.pl/2022/04/13/pierwsi-mieszkancy-bonowa/ [dostęp: 02.05.2022].
[7] Zob. Bronisław Pawłowski, Manewry pod Gołębiem w 1791 roku, [w:] Od konfederacji barskiej do powstania styczniowego. Studia z historii wojskowości, Warszawa 1962, s. 55.
[8] Zob. Halina Osiak, A tam szumi tylko las… Dzieje przesiedlonej wsi Bonów, [Gołąb] 2014, s. 14-17.
[9] Zob. Archiwum Państwowe w Lublinie, (dalej APL), Urząd Wojewódzki Lubelski nr 35/403/0, Sprawa wywłaszczenia gruntów we wsi Bonów gm. Gołąb pod poligon wojskowy, Dęblin – Bonów – wywłaszczenie, sygn. 401, k. 1.
[10] Zob. tamże.
[11] APL, Urząd Wojewódzki Lubelski, nr 35/403/0/1, Sprawa wywłaszczenia gruntów we wsi Bonów gm. Gołąb
pod poligon wojskowy, Prośba, sygn. 401, k. 231.
[12] Halina Osiak, A tam szumi tylko las… Dzieje przesiedlonej wsi Bonów, s. 26.
[13] APL, Urząd Wojewódzki Lubelski, nr 35/403/0/1, Sprawa wywłaszczenia gruntów we wsi Bonów gm. Gołąb
pod poligon wojskowy, Wykaz doręczonych orzeczeń o wywłaszczeniu i ustaleniu odszkodowania, sygn. 401, k. 213-214, dostępny w załączniku 179-191.
[14] APL, Urząd Wojewódzki Lubelski, nr 35/403/0/1, Sprawa wywłaszczenia gruntów Borysów pod poligon wojskowy, sygn. 402.
[15] APL, Urząd Wojewódzki Lubelski, nr 35/403/0/1, Sprawa wywłaszczenia gruntów Bałtów pod poligon wojskowy, sygn. 400.
[16] APL, Urząd Wojewódzki Lubelski, nr 35/403/0/1, Sprawa wywłaszczenia gruntów Bałtów pod poligon wojskowy, sygn. 418.
[17] Wywłaszczone grunta zostały zakwalifikowane do VI klasy gruntów ornych, czyli jako ziemie piaszczyste, na podglebiu, za suche, niespójne, ubogie w związki organiczne. Dodatkowo grunta te znajdowały się pod lasem, co wpłynęło na obniżenie ich wartości, zob. APL, Urząd Wojewódzki Lubelski, nr 35/403/0/1, Sprawa wywłaszczenia gruntów Gołąb pod poligon wojskowy, Opinia, sygn. 405, k. 45-46.
[18] APL, Urząd Wojewódzki Lubelski, nr 35/403/0/1, Sprawa wywłaszczenia wsi Niebrzegów pod poligon wojskowy, Protokół, sygn. 1/413, k. 45.
[19] APL, Urząd Wojewódzki Lubelski, nr 35/403/0, Sprawa wywłaszczenia wsi Niebrzegów pod poligon wojskowy, Dowództwo Okręgu Korpusu nr 1, Dęblin – wywłaszczenie gruntów wsi Niebrzegów, Obłapy i Nieciecz, sygn. 1/413, k. 50.
[20] Zob. Czyż mogli dać więcej? Dzieje 13 promocji Szkoły Podchorążych Lotnictwa w Dęblinie, oprac. Alojzy Dreja, Londyn 1989, s. 74.
[21] Zob. tamże, s. 76.
[22] Zob. Wspomnienia. Ostatni Mohikanie Szkół Podchorążych Lotnictwa przedwojennej Polski, Londyn 1994, s. 312.
[23] Zob. tamże.
[24] Zob. Polskie skrzydła nad Bałkanami. Katalog do wystawy pt: Polsko-bułgarska współpraca w dziedzinie lotnictwa wojskowego i działalności PLL LOT w Bułgarii w latach 30. XX wieku. W 100. rocznicę nawiązania stosunków dyplomatycznych 1918-2019, red. Malwina Markiewicz, Dagmara Krukowska, Dęblin 2019, s. 94.
[25] Zob. Wojciech Mazur, Wielki Leksykon Uzbrojenia. Wrzesień 1939, t. 28: Samolot PWS-26, Warszawa 2014, s. 57.
[26] Zob. tamże.
[27] Zob. Polskie skrzydła nad Bałkanami. Katalog do wystawy pt: Polsko-bułgarska współpraca w dziedzinie lotnictwa wojskowego i działalności PLL LOT w Bułgarii w latach 30. XX wieku. W 100. rocznicę nawiązania stosunków dyplomatycznych 1918-2019, s. 96.
[28] Relacja Zbigniewa Swobody, zapis nagrania i redakcja Małgorzata Daniłko, Dęblin, 26.04.2022.
[29] Zob. Halina Osiak, A tam tylko szumi las… Dzieje przesiedlonej wsi Bonów, s. 37.