Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie

Dołączył do Niebieskiej Eskadry

Data dodania: 07 stycznia 2021

Z głębokim smutkiem i żalem przyjęliśmy wiadomość o nagłej śmierci zasłużonego pilota, dowódcy, nauczyciela wojskowego, absolwenta Oficerskiej Szkoły Lotniczej w Dęblinie, współtwórcy i kierownika Katedry Taktyki, Członka Stowarzyszenia Seniorów Lotnictwa Wojskowego RP, samorządowca,

pułkownika pilota doc. dr hab. Bronisława Galocha

w momencie żałoby

pragniemy przekazać szczere wyrazy współczucia i solidarności

Rodzinie i Przyjaciołom

 

Paweł Pawłowski

Dyrektor Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie

wraz z pracownikami

Wspomnienie

Płk w st. spocz. pil. doc. dr hab. Bronisław Antoni Galoch, syn Sabiny i Antoniego, urodził się dnia 28 stycznia 1931 roku na łódzkich Bałutach, które zmuszony był opuścić po utworzeniu Getta, latem 1940 roku. Całą okupację niemiecka oraz pierwsze lata po odzyskaniu niepodległości wraz z rodzicami, siostrą Lucynką, braćmi Zygmuntem i Mirkiem przeżył w Poddębicach. 3 lutego 1945 roku, podczas radzieckiego ataku bombowego na wycofujące się wojska niemieckie, zginęła prawie cała rodzina Galochów. Ocalał tylko Dziadek Bronisław  i Jego ukochany młodszy brat Zygmunt. Od tego momentu życie nie obchodziło się z nim łaskawie, mimo to kształtowało cudownego człowieka, jakim był do końca swoich dni. Przetrwał zimne noce bez dachu nad głowa, tułaczkę i samotność.

W listopadzie 1946 roku trafił do Łódzkiej Rodziny Radiowej, Oddział w  Zduńskiej Woli, było to Stowarzyszenie Opieki Nad Sierotami Po Rodzicach Zamordowanych Przez Okupanta i Ociemniałych.  Wielokrotnie w rozmowach wspominał ciężkie warunki, pustkę, głód, ale również niesamowita ludzka przychylność, przyjaciół i wesołe anegdotki, tak pełne humoru, że nie raz śmialiśmy się do łez. W Łódzkiej Rodzinie Radiowej zawarł prawdziwe przyjaźnie, które pielęgnował przez lata. Był zawsze wdzięczny za pomoc i ciepło wspominał opiekunów.

Także dzięki „Rodzinie” mój Dziadziuś rozpoczął swoją przygodę i pasję, jaką było lotnictwo. W lipcu 1947 roku siostry opiekujące się nim wysłały go na kurs szybowcowy do Gostomia – tam uzyskał kategorię A pilota szybowcowego. We wrześniu 1949 Dziadziuś został przyjęty do OSL w Dęblinie do 2 Plutonu 1 Kompanii Szkolnej. Promocję na chorążego otrzymał w lipcu 1951.

Swoją pierwszą żonę, Małgorzatę poślubił 24 stycznia 1952 roku. W 1953 roku rozpoczął szkolenie na samolotach Il-2 w 3 Eskadrze Szturmowej w Janowie. 30 października 1955 roku urodziła się jedyna Jego córka, Grażyna. Dziadek Bronisław zawsze był człowiekiem ambitnym i we wszystkim, czego się podejmował, musiał być co najmniej dobry. Nie opuszczał go zapał oraz szalona konsekwencja w dążeniu do celu. Szybko został przeniesiony na stanowisko nawigatora eskadry, a 25 października 1956 roku został dowódca 3 Eskadry 51 Pułku Lotnictwa Szturmowego. W całej swojej karierze lotniczej latał na ponad 10 typach samolotów. Z samolotów szturmowych na odrzutowe przeszkolił się w 1960 roku. W 1968 roku rozpoczął edukację w ASG WP. Determinacja i siła, a także ciężka praca odpłaciły się wieloma sukcesami zawodowymi i odznaczeniami. Otrzymał m.in Medal Komisji Edukacji Narodowej  oraz Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski.

Całe swoje życie był  bardzo związany z Dęblińską Szkołą Orląt. To tam był szefem pierwszej Katedry Taktyk. Uzyskał habilitację. Bardzo ciężko przeżył decyzję o odsunięciu go od lotów z powodów zdrowotnych. To Katedra stała się wtedy jego perełką.

Pamiętam Go siedzącego w swoim ogromnym gabinecie. Oprowadzał mnie z dumą, pokazywał salę wykładową. W pamięci wyryły mi się odprawy, zawsze starannie się do nich przygotowywał. Zawsze elegancki, wyprostowany, zwracał uwagę na detale, szczególnie na wyraźna mowę. Przez jednego z serdecznych kolegów został określony „Arystokrata Lotnictwa”.

W 1990 roku zmarła żona Małgorzata. W tym roku zakończył również swoją czynną służbę w wojsku. Wiem jednak, że miłość do nieba i latania oraz WSOSP została z nim do końca. Działał w licznych stowarzyszeniach. Był ławnikiem oraz radnym Powiatu Puławskiego. W Puławach mieszkał przez większą część życia. W 1991 roku Dziadziuś poślubił swoją drugą żonę Irenę. Obydwie zony bardzo kochał i szanował.  Z żoną Ireną pozostawał do końca jej życia, 4 lutego 2020 roku.

Do ostatnich dni udzielał się w Stowarzyszeniu Seniorów Lotnictwa Wojskowego RP. Cieszył się każdym zaproszeniem na spotkania z kolegami. To był jego żywioł. Organizował wystawy swoich kolekcji znaczków w puławskim Domu Chemika.

Z dumą wspierał własnymi zbiorami Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie. Jaki był szczęśliwy, gdy kilka lat temu oprowadzał nas po nim. Maszerował pomiędzy samolotami, opowiadając nam ich historie. Nam, młodym, ciężko było za nim nadążyć.

Zawsze miał postawiony cel. Nie siedział bezczynnie. Współpracował z Kwartalnikiem Bellona oraz Polska Zbrojna. Ciągle coś pisał- opracowania, artykuły.

Kilka lat temu udało mi się wraz z wujem namówić Dziadka Bronisława do napisania wspomnień – „Przeminęło Mig-iem”. Jest to dziś największy mój skarb. Opisał w niej swój barwny życiorys, przeplatając wojnę, losy swoje i wojska. Pięknie opowiadał, godzinami potrafił ze szczegółami mówić nie usypiając słuchacza. Zadziwiające było to, ile na przełomie lat zapamiętał. Bardzo szanował otaczających go ludzi. Dobrze się o innych wyrażał. Na przywitanie zawsze mówił „Dzień dobry Panu”, nigdy samo „Dzień dobry”. Posiadał wyjątkowo mocny uścisk dłoni.

Pomimo stalowych zasad i umiejętności zachowania powagi, nie opuszczało Go niesamowite poczucie humoru. Jego uśmiech rozświetlał każde pomieszczenie, w jakim się pojawił.

Pod koniec życia przeprowadził się na wieś. Spełnił swoje marzenie o domu. W ostatnich chwilach, które spędziliśmy razem, powiedział, że jest szczęśliwy. Wiedział, że jest kochany.

Pułkownik Bronisław Galoch zmarł dnia 3 stycznia 2021 roku.

Wierzę, że dziś wolny już od bólu dowodzi swoją podniebną eskadrą gdzieś w przestworzach.

Zostawił po sobie wielką pustkę, ale także cudowne wspomnienia.

Piękny człowiek z piękną duszą.

 

Marta Majek-Warnke – wnuczka