Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie

80. ROCZNICA WYZWOLENIA DĘBLINA

Data dodania: 25 lipca 2024

 

Prezentujemy Państwu artykuł Dagmary Krukowskiej (MSP), w którym autorka opisuje interesującą historię wyzwolenia Dęblina spod okupacji niemieckiej w czasie II wojny światowej. 80 rocznica tego wydarzenia przypada właśnie dzisiaj. Zapraszamy do lektury

 

80. rocznica wyzwolenia Garnizonu Dęblin – Lotnisko spod okupacji hitlerowskiej
( 25- 26 lipca 1944 roku.)

 

Dęblin położony jest w dolinie utworzonej przez dwie, otwarte na południe rzeki: Wisłę  i Wieprz. U zbiegu tych dwóch rzek znajduje się zespół obiektów fortecznych – twierdza bastionowa (1837 – 1885) stanowiąca istotny element obrony Linii Wisły oraz pozostałości po dawnej posiadłości magnackiej rodzin Mniszchów i Jabłonowskich w postaci pałacu i przyległych zabudowań.

Kolejnym istotnym elementem dęblińskiej architektury o znaczeniu strategicznym jest Kolej Nadwiślańska, łącząca twierdze rosyjskie na terenie Królestwa Polskiego: Modlin i Dęblin (wtedy Iwanogród) z twierdzami na Wołyniu. W skład zespołu wchodzi dworzec oraz szereg budynków administracyjnych, mieszkalnych i technicznych, wzniesionych od końca XIX do l. 20. XX wieku. Pierwsze zabudowania powstały już w 1896 r.

Wszystkie te czynniki zadecydowały o lokalizacji w Dęblinie, w okresie międzywojennym,   Oficerskiej Szkoły Lotnictwa (1927 – 1939), która istnieje do dnia dzisiejszego pod nazwą Lotnicza Akademia Wojskowa.. Na terenie Garnizonu Dęblin znajdowała się kompletna infrastruktura zespołu lotniskowego. Wszystkie niezbędne do szkolenia podchorążych obiekty zlokalizowane były w jednym miejscu. W tamtym okresie była to nowoczesna baza szkoleniowa polskiego lotnictwa wojskowego.

Dęblin, wraz z całym węzłem lotniskowym przyległym do miasta, był istotnym obiektem militarnym Polski. Dlatego we wrześniu 1939 roku był od samego początku inwazji obiektem bombardowań.

Piętnastego dnia od wybuchu wojny wkroczyły do Dęblina wojska niemieckie. Dla mieszkań­ców nastały dni niepewności i wyczekiwania jak będą się zachowywać okupanci. W obiektach wojskowych pojawiły się załogi niemieckie. Hitlerow­cy wprowadzili swój aparat administracyjny. W dęblińskim węźle kolejo­wym obsadzono Niemcami kierownicze stanowiska. W Irenie (wieś, która była protoplastą Dęblina) przy ul. Warszawskiej ustawiono posterunek żandarmerii niemieckiej. Na dworcu kolejowym zorganizowano posterunek Bahnschutzpolizei. Wezwano do pracy rady i urzędy gminne, sołtysów, kolejarzy, dro­gowców, pocztowców, leśników, nauczycieli oraz przystąpiono do werbowania polskich pracowników cywilnych do obiektów wojsko­wych.

 

Zaraz na początku okupacji przybył na lotnisko dęblińskie 82. Flug Ausban Regiment. Zadaniem tego pułku była odbudowa zniszczonych podczas wrześniowych bombardowań zabudowań. Przy pomocy Żydów i polskich robotników jednostka ta oczyściła teren z gruzów i przystąpiła do pośpiesznej odbudowy głównych jego obiektów. Lotnisko przystosowano do bazowania bojowych i szkolnych jednostek lotniczych oraz do prowadzenia remontów samolotów. Odbudowano także oraz wyposażono warsztaty lotnicze i już na przełomie 1939/40 r. zwerbowano do nich polskich fachowców. Wiosną 1940 r. na lotnisko przybyła załoga niemiecka, setki młodych ludzi szkolono w przyspieszonym tempie. Znaczną część niemieckiego personelu stanowiło ponad 130 mechaników płatowców i silników – zawodowych wojskowych, a także majstrowie lotniczy, z których utworzono warsztaty.

 

W maju 1940 r. rozpoczęto przebudowę lotniska ze szkolnego na wojenne i w tym celu budowano drogi startowe dla najcięższych maszyn oraz rozbudowywano bazę lotniczą. Rozpoczęto intensywne loty nocne. Od połowy lipca 1940 r. formowano obronę przeciwlotniczą, a od zimy obowiązywało zaciemnienie całego rejonu. W garnizonie gromadzono coraz więcej samolotów bojowych, głównie myśliwskich, zapewne z myślą o przyszłej wojnie niemiecko-sowieckiej. Od początku Operacji Barabrossa 22 czerwca 1941r. z położonego na zapleczu frontu lotniska dęblińskiego startowały na wschód samoloty bojowe. Po przesunięciu się frontu w głąb ZSRR w Dęblinie Niemcy rozpoczęli szkolenie swoich pilotów myśliwskich na statkach powietrznych takich, jak Me-109, FW190 i Ju 87 Stuka. Lotnisko dęblińskie czynne było do końca okupacji. Niemcy wykorzystywali również inne lotniska węzła dęblińskiego w Podlodowie, Ułężu, Gołębiu, Borowej, Zajezierzu i Klikawie.

 

Za datę encyklopedyczną wyzwolenia miejscowości przez oddziały Armii Sowieckiej przyjmuje się dzień 25 lipca 1944 roku. Jednakże z perspektywy bezpośrednich świadków historii, czyli mieszkańców Dęblina, sprawa przedstawia się nico inaczej.

 

Już zimą 1944 roku, w nocy z 3 na 4 stycznia, Armia Czerwona przekroczyła granice II RP sprzed 1939 roku, budząc wśród mieszkańców Dęblina nadzieję na nieuchronny koniec okupacji niemieckiej. W tym okresie nasiliły się również działania i akcje dywersyjne polskich oddziałów partyzanckich w mieście i regionie pod kryptonimem „Ocalić Dęblin”, prowadzone w ramach powstania powszechnego oraz akcji Burza”. Celem ich było ocalenie przed zniszczeniami ważnych obiektów o znaczeniu strategicznym, których zdobycie i przekazanie jednostkom radzieckim miałoby poważne znaczenie dla dalszych działań wojennych. Były to: Garnizon – Lotnisko, węzeł kolejowy, Twierdza Dęblin oraz mosty na rzekach Wisła i Wieprz. Partyzanci opanowali i utrzymali w swoich rękach do momentu nadejścia czołowych jednostek rosyjskich mosty na Wieprzu – w tym most kolejowy – oraz Twierdzę. Nie udało się zdobyć węzła kolejowego, ale partyzanci wspólnie z  kolejarzami zablokowali pięć niemieckich pociągów wojskowych. Pozostała ludność cywilna, uciekała do pobliskich lasów, unikając w tej sposób łapanki przez Niemców.

 

Ponadto, grupy wywiadowcze AK, współpracujące z Polskim Sztabem Wywiadowczym w ZSRR, za pomocą radiostacji przekazywały cenne informacje, dotyczące dyslokacji jednostek niemieckich, o garnizonach żandarmerii i Gestapo, o ruchach wojsk niemieckich, transportach zidentyfikowanych jednostek kierowanych na front wschodni, składzie i zawartości pociągów, stacjach wyjazdu i docelowych. W miarę możności podawano także numery pociągów oraz dokładne rozkłady jazdy. Miało to znaczenie przy bombardowaniu przez samoloty sowieckie ważniejszych transportów niemieckich. Aby móc wykonywać te zadania zorganizowano wśród kolejarzy dęblińskich siatkę wywiadowczą.

 

W pierwszych tygodniach lipca 1944 roku rozpoczęła się ewakuacja okupanta niemieckiego z terenów Dęblina, w szczególności z terenów Garnizonu Lotniczego. Z mocy rozkazów wydanych przez Niemców rozpoczął się proces demontażu i likwidacji warsztatów lotniczych. Rozmontowywano park maszynowy. Maszyny i urządzenia, obrabiarki składano do drewnianych skrzyń i  ładowano do kolejowych wagonów towarowych. Nakazano zwrócić polskim pracownikom wszystkie narzędzia. Kolejnym etapem było sukcesywne zaminowywanie ważniejszych obiektów i urządzeń infrastruktury lotniskowej i wysadzenie ich w powietrze przy ostatecznym opuszczeniu lotniska. Do tego celu przeznaczono kilkusetkilogramowe bomby lotnicze. Do zaminowywania terenu wykorzystywani byli dęblińscy Żydzi z obozu „Bauleitung der Luftwaffe” na Balonnej.  Procedura wysadzania rozpoczęła się od 23 lipca. Wtedy zniszczone zostały min. ocalałe z nalotów września 1939 r. trzy skrzydła Campusu  SPL (Szkoły Podchorążych Lotnictwa), budynek  mieszkalny „Pekin”, hala montażowa i jedne z najnowocześniejszych ogrzewanych Hangarów (nr 9 i nr 10), drugich co do wielkości według rozstawu drzwi – 53m. w Europie.

Wszystkie działania likwidacyjne Niemców były bacznie obserwowane przez członków Oddziału Lotniczego AK i członków AK z Placówki Masów (obecnie dzielnica m. Dęblin), którzy od dłuższego już czasu prowadzili również ewidencję zaminowywanych obiektów. Kiedy 23 lipca 1944 r., Niemcy rozpoczęli proces niszczenia Garnizonu, udało się uniemożliwić im wysadzenie większości budynków. Połączone w sieć kable i przewody prowadzące do gniazd detonatorów  budynków Komendy Szkoły, kasyna oficerskiego oraz oddziału Portu Lotniczego zostały poprzecinane. Udało się także uchronić od wysadzenia 6 willi instruktorów Komendy Szkoły i Centrum Wyszkolenia Oficerów Lotnictwa Szkoły Orląt) w parku przyległym do Pałacu Mniszchów/Jabłonowskich. Była to jedyna, w dużej mierze udana, tego typu akcja w ramach planu „Burza” na lotniskach polskich, która przysłużyła się do ocalenia wielu zabudowań dęblińskiej Szkoły Orląt.

 

W pamięci mieszkańców Rycic i Mierzwiączki przetrwały obrazy nocnego bombardowania dęblińskiego węzła kolejowego przez radzieckie lotnictwo.

Tuż przed północą z 23 na 24 lipca 1944 roku przyleciało ponad 20 sowieckich bombowców Pe-2, które zrzuciły na spadochronikach flary. Miasto zostało oświetlone. Rosjanie zbombardowali obrzeża lotniska, które było już opuszczone, ponieważ 23 lipca, całe niemieckie wojsko pospiesznie ewakuowało się na zachodni brzeg Wisły.  Samoloty bombardowały głównie okolice stacji kolejowej Dęblin, ponieważ wywiad partyzancki i rozpoznanie lotnicze przekazało dowództwu Frontu Białoruskiego, że 22 lipca 1944 roku do Dęblina przybyła 17 Dywizja Wehrmachtu posiadająca w swym składzie pułki artylerii i oddziały piechoty zmotoryzowanej. Zadaniem 17 Dywizji docelowo było bronić wzdłuż lewego brzegu Wisły odcinka frontu od Sandomierza do Warszawy.

 

W skutek tych spóźnionych i niecelnych bombardowań ucierpiały dzielnice Dęblina przylegle do lotniska. Samoloty bombardowały z góry oznaczone na mapie cele. Pomimo intensywnego oświetlenia terenu, lotnicy nadlatywali nad cel i zrzucali bomby, nie byli w stanie dostrzec szczegółów. Bomby spadały na stanowiska opuszczone przed kilkoma godzinami przez Niemców. Duże bombardowanie nie przyniosło efektów militarnych – spalono i zniszczono wieś Rycice i dużą część wioski Mierzwiączka. Wystraszeni, poparzeni ludzie uciekali do pobliskiego fortu, gdzie były schrony i piwnice pokryte zwałami ziemi, które dały schronienie przed atakami lotniczymi, a później przed niemieckim ostrzałem artyleryjskim zza Wisły.

 

Kolejnym etapem wyzwolenia Dęblina utrwalonym żywo we wspomnieniach mieszkańców miasta był 25 lipca. Oto jak wspomina tamten dzień pan Stanisław Wiak urodzony 16 VII 1926 r. w nieodległym Ułężu Górnym:

Do Dęblina sprowadziliśmy się w 1926 roku na jesieni. Ojciec tutaj pracował w Centrum Wyszkolenia Oficerów Lotnictwa nr 1 w Dęblinie w dziale żywnościowym, jako ogrodnik. Mieszkaliśmy w budynku koło Kasyna Oficerskiego – (dzisiejszy Pałac Jabłonowskich) w parku w Dęblinie.

 

I mówiąc szczerze, to ja zdobywałem Dęblin – mówił 96-letni Stanisław Wiak.

 

A oto, jak do tego doszło. W połowie lipca Niemcy urządzali łapanki, wyciągali mężczyzn z domów i kierowali do kopania schronów i transzei. Nikt dobrowolnie nie chciał pomagać hitlerowcom. Ludzie kryli się, uciekali z Dęblina do pobliskich wsi, gdzie mieli rodziny.

18-letni Staszek Wiak na piechotę uciekł do babci, do wsi Poręba koło Pogonowa nad Wieprzem. 25 lipca 1944 roku do wsi wjechała duża kolumna czołgów Armii Czerwonej ( Brygada Pancerna 16 Korpusu Pancernego z Armii Pancernej Gwardii)… Z czołgu wysiadł dowódca i pytał, jak najprędzej dojechać do Iwangorodu? Jeden z zebranych, pan Jurkowski, spojrzał na mnie i powiedział: Stasiu, ty pewnie znasz dojazd do Dęblina to poprowadź. No i wsadzili mnie na ten czołg. Nawet nie zdążyłem pożegnać się z babcią.

Bez przeszkód dojechaliśmy do Parafianki, tu zbombardowały kolumnę niemieckie samoloty, ale nie trafili. Z wściekłości obniżyli lot i z karabinów maszynowych próbowali ostrzelać fizylierów siedzących na czołgach. Doświadczeni frontowcy już wcześniej leżeli w rowach, jedynie ja przerażony, wtulałem się w pancerz czołgu. Na szczęście drewniany most na Wieprzu był cały i nie zaminowany.Dojechaliśmy do Moszczanki. Ja mówię, że trzeba skręcić tutaj na lewo. Ten dowódca patrzy na mapę mówi – to Dęblin – a ja chcę na Iwanogród. Ja mu zacząłem tłumaczyć po rosyjsku, polsku, niemiecku, że Iwagoród to Dęblin. Ale ten jegomość miał carskie mapy, na których widniała nazwa Iwanogród. To była nazwa miasta z czasów carskich, a na dodatek zaczął się niecierpliwić i spoglądać podejrzliwie na mnie. Moje zdenerwowanie sięgnęło zenitu  zacząłem mocno kombinować i wskazałem na mapie miasto Ryki jako odnośnik do pozostałych miejscowości takich jak Kock i Moszczanka i wreszcie ten nieszczęsny Dęblin, przełykając jednocześnie ślinę ze strachu… . Rosyjski dowódca popatrzył  to na mapę to na mnie zmarszczył brwi i powiedział ”Kak ty szpion to ubijot” „Jeśli kłamiesz, to cię zabiję jako szpiega!”

Dowódca skierował dwa plutony czołgów na lewo przez Kleszczówkę, w kierunku lotniska.  Ostrzegałem, żeby trzymać się drogi, bo z boku są grząskie bagna. Dojechaliśmy na wzgórze na wysokości Krasnogliny, w dali widać było cmentarz. Ja mówię, że tu na lewo jest Lotnisko, na wprost miasto dalej naprawo st. kolejowa. Dowódca wydał rozkaz dla 4-5 czołgów kierując je na lotnisko przez Kleszczówkę, resztę konwoju skierował dzisiejszą ulicą Warszawską do  Ireny.

Pierwszy czołg, który jechał przed nami (my jechaliśmy 3-4 czołgi w kolumnie) został trafiony już przy dróżniku, tam był zakład remontowy samochodów i CPN, przez ulokowany w tym miejscu Panrcerufaust i grupę odsługującą niemiecki bezodrzutowy granatnik przeciwpancerny jednorazowego użytku. (Panzerfaust jako indywidualna broń przeciwpancerna ). Część Niemców uciekła w stronę lotniska, my jechaliśmy dalej. Na wysokości dzisiejszej ulicy PCK dostał  drugi czołg, od  artylerii przeciwlotniczej, bo strzelała poziomo. Ten czołg zaczął się palić skręcił na ulicę PCK i został przed bożnicą-synagogą. Widziałem jak ludzie z niego wyskakiwali. My jechaliśmy dalej przed nami był jeszcze jeden czołg, który został zestrzelony przed samym przejazdem. Tam bowiem  ustawione były 3 działa na strzelanie wprost, za przejazdem w parku. Czołgi rozjechały całą tę baterię. Wtedy pierwszy raz wżyciu słyszałem krzyk miażdżonych ludzi i chrzęst ich ciał.

Dalej pokazałem kierunek na Twierdzę – w tym czasie na twierdzy byli jeszcze Niemcy, uciekali… . Czołgi skierowały się w stronę mostu drewnianego. (most na rzece Wieprz prowadzący do miasta Puławy).

Po niecałej godzinie czołgi bez jednego wystrzału opanowały opustoszałe już wtedy lotnisko.

 

Od 28 lipca do Dęblina zaczęły przybywać pododdziały 1 Dywizji Piechoty im. Tadeusza Kościuszki i zajmować pozycje wyjściowe przed planowanym na początek sierpnia, forsowaniem Wisły na lewy brzeg w tym rejonie.

Ale to już inna historia.

 

Wycofujący się w lipcu 1944 roku Niemcy wywieźli całą dokumentację dotyczącą swojej działalności w Dęblinie. Z pomocą przyszli naoczni świadkowe historii, dziś jeszcze żyjący, mieszkający w Dęblinie. To dzięki nim możemy odkrywać historię tego miasta jego cierpienia i splatanych losów wielu narodowości.

Powstanie tego artykułu w dużej mierze było możliwe dzięki Towarzystwu Przyjaciół Dęblina i mieszkańcom miasta, którzy społecznie zajmują się historią Dęblina, poświęcając swój czas, aby odnaleźć żyjących jeszcze świadków historii i spisać ich wspomnienia. Dzięki temu społeczność dęblińska i my, współcześni dostajemy wspaniałe świadectwo odwagi, męstwa i poświecenia…

Serdecznie dziękujemy im za dbałość o tę pamięć ….

 

Autor: Dagmara Krukowska

 

Do przygotowania tego artykułu  wykorzystano pozycje książkowe:

 

  1. Jan Celek, „ Skrzydlata Szkoła”, Poznań 2000 r.
  2. Klemens Kurzyp „ Dęblin – Szkice z dziejów miejscowości i okolicy”, Dęblin 1994 r.
  3. Tadeusz Opieka, „Konspiracja i ruch oporu na lotnisku w Dęblinie 1939-1944”, Dęblin, 2020 r.
  4. Jerzy Zydek, Grażyna Szczepańska „Z przeszłości Dęblina”, wydawnictwo Towarzystwa Przyjaciół Dęblina, Dęblin 2017 r.
  5. Czasopismo, „Nasz Dęblin”, nr 7/1996
  6. Czasopismo, „Nasz Dęblin”, nr 6/1995
  7. Wywiad przeprowadzony  przez pracownika Muzeum Sił Powietrznych w Dęblinie z panem Stanisławem Wiakiem naocznym świadkiem wydarzeń 25 lipca 1944 roku.(maszynopis w posiadaniu autorki)

 

 

Wkroczenie żołnierzy Armii Sowieckiej do Dęblina – Ireny w lipcu 1944 roku.

 

Zniszczenia powojenne infrastruktury Dęblin – Lotnisko, na zdjęciu ruiny budynku magazynowego.